INTELIGENT NA WYMARCIU

poniedziałek, grudnia 28, 2015



Dziś, u progu Nowego 2016 Roku śmiało możemy powiedzieć, że przegrywamy. Przegrywamy dlatego, że wyłączyliśmy czy też intensywnie wyłączamy z naszego grona sól tej ziemi. A solą tej ziemi - polskiej ziemi we współczesnych czasach jest rozum. Zaś z rozumem w parze kroczy człowiek inteligentny.

Polskiej inteligencji prawie już nie ma. To znaczy nie brak inteligentnych Polaków, lecz nie istnieje już inteligencja jaka społeczność, w takim rozumieniu, z jaką mieliśmy do czynienia w przeszłości, licząc od XIX wieku, w II RP, po II wojnie światowej aż do pierwszego dziesięciolecia III RP.

Inteligencja polska mordowana była przez hitlerowców i Sowietów. Ale nie udało się im jej całkowicie zniszczyć. W PRL-u nie była głaskana, ale była na tyle silna, że to ona właśnie była mózgiem przewrotu solidarnościowego. Obecnie inteligencja wyrzucona została za burtę. W ostatnim czasie zaczęto traktować ją jak zbyteczne piąte koło u wozu. Wyśmiewają się z niej , a jakże, nawet panie i panowie, zasiadający w ławach poselskich.

Inteligencja nie ma w ręku instrumentów obrony. Co najwyżej odwraca się od życia publicznego. Profesorowie uniwersyteccy w proteście przeciwko politycznej głupocie oddają najwyższe państwowe odznaczenia, występują z gremiów, z szeregów instytucji państwowych. Nie chcą  - mówiąc krótko - mieć do czynienia z politycznym zaprzaństwem.

Inteligencja polska przechodzi do lamusa. Nie tylko z wyżej wymienionych okoliczności.Co prawda coraz więcej młodych Polaków kończy wyższe studia, jeszcze do niedawna  studenci  zapisywali się nawet na dwa, trzy kierunki studiów, ale nawet to łapanie kilka srok za ogon świadczy o tym, jak podchodzi się do studiów. Tu nie chodzi o pogłębianie wiedzy, o ćwiczenie umysłu, lecz o szukanie takiego kierunku, którzy da „większą kasę”.

Zresztą jeśli mowa o studiach, o wyższym wykształceniu, to prawdę mówiąc, kto dziś szanuje godność profesora uniwersyteckiego. To nie jest żadna przepustka na salony. Zresztą salonów intelektualnych w ogóle nie ma. A jeśli gdzieś się skryły, to tak głęboko, że ich nie widać.

Natomiast salony otwarte są szeroko dla dorobkiewiczów. Przede wszystkich politycznych, choć nie tylko. W polityce, w partii, w parlamencie widzą największe szanse dla siebie. Zasiadając w ławach poselskich gotowi są sprzedać duszę diabłu. Obraz ten oglądamy obecnie wyjątkowo czytelnie. Są to salony szczególnej proweniencji. Wystarczy założyć markowy garnitur, siąść za kierownicą extra samochodu, nie mówiąc o innych apanażach i  przepustka na salony jest murowana.

Ale - jak się rzekło - nie tylko dorobkiewicze polityczni brylują w tym towarzystwie. Nie brak uzurpatorów, za inteligentów uchodzących. To liczna grupa pań i panów, autorów własnych biografii o bohaterstwie osobistym i hrabiowskim pochodzeniu dziadka. Najlepiej się sprzedają wspomnienia z alkowy, o podbojach miłosnych w Paryżu i Nowym Yorku, sukcesach na scenie teatru, który jeszcze nawet nie powstał.

Inteligencja wymiera na naszych oczach ku uciesze całej antyinteligenckiej większości. Co prawda z pogardą o inteligencji pisał sam król polskiej inteligencji Antoni Słonimski , ale to były inne czasy i o co innego mu chodziło.

Ci, których cechuje pogarda dla inteligencji – upatrują w niej przyczynę wszelkich narodowych nieszczęść. Gdy dochodzi do niepowodzeń gospodarczych czy politycznych szuka się kozła ofiarnego. Jajogłowi, jak zwykło się określać inteligentów, pasują na oskarżonych wręcz  idealnie.

Zresztą kto wymyślił proch, który służy do zabijania? Alfred Nobel - przemysłowiec i  naukowiec myślał, myślał aż wymyślił. I zrobiło się światowe bum-bum.

W III Rzeczpospolitej  politycy, działacze, także spora część mediów ( które za cel postawiły sobie ogłupianie obywateli Najjaśniejszej, z sobą włącznie) skazują czy już skazali na banicję tych, którzy „mędrkowali”, którzy hamletyzmem, refleksją, radą i krytycyzmem paraliżowali – ich zdaniem - marsz do przodu.

Kto nie woła: Alleluja i do przodu, kto nie kontroluje czynu rozumem, ten nie z naszych, tego – jakby krzyknął Zagłoba  – w ziemię.

Kto wątpi jak Hamlet - jest uważany za fajtłapę, ot inteligencrik. Natomiast Otello, choć ma ręce krwawe od zbrodni, to człowiek sukcesu. I z nim należy przeprowadzać codziennie wywiady telewizyjne czy też wybrać na wodza narodu.

Słonimski pisał, że faszyzm postawił programowo prawo otellizmu ponad hamletyzmem. W III RP jeszcze mamy demokrację, choć już wyraźnie zaczyna pękać pod rządami jednej ręki. Demokracja, w której górę bierze Otello już jest chora i niebawem stanie się własną karykaturą.

W III RP panuje kult krzepy. Z inteligencika wyśmiewają się nawet uczniowie szkoły podstawowej. Anachronizmem są tzw. dobre maniery, coś takiego jak honor  przestało nawet funkcjonować w języku polskim. Wyszydzany inteligent stoi wystraszony na boku, a najczęściej leży (w grobie). Co prawda bez tych inteligencików nie było by lotów kosmicznych, laptopów i innych doskonałości, ale przecież dzisiaj górą jesteśmy my.

My chamy, panie hrabio! To nas pożegnają salwy honorowe. A jajogłowi niech spadają.

Wzorem do naśladowania przestał być inteligent. Stał się nim człowiek bogaty i dobrze ustawiony. Na którego polityczna góra patrzy łaskawym okiem. Rozkwita więc egoizm i swoista zgoda na to, by kierować się w życiu własnymi interesami.

Upadek polskiej inteligencji wyraża się także w milczącej aprobacie dla postaw konformistycznych. Przestała funkcjonować wartość honoru. Honor ? A co to takiego? To przeżytek dobry, ale dla słabeuszy. Wprawdzie formalnie znacznie zwiększyła się w Polsce liczba osób wykształconych, o czym była już mowa, ale nie znaczy, że zarazem zwiększyła się liczba osób mądrych.

Tylko naród, którego warstwy inteligenckie, kierownicze zostaną zniszczone da się zepchnąć do roli niewolników - ta idea, ten cel przyświecał Hitlerowi i Stalinowi. Mordowali, niszczyli „sól tej ziemi”.

Ale dlaczego dzisiaj inteligencja stała się może nie wrogiem, ale została wyrzucona na bruk. Dlatego, że przeważa inna hierarchia „wartości”: wydzieramy sobie stołki, myślimy o własnych karierach, stare modele - to relikty przebrzmiałej historii.  W więc na śmietnik z nimi. Na śmietnik z  koncepcjami etycznymi Conrada, Abramowskiego,  Kotarbińskiego. Ossowskiej . Na śmietnik z ideałami profesora Bartoszewskiego, księdza Tischnera, Giedroycia i Mazowieckiego. Etos służby społecznej, który przez lata wypracowywała polska inteligencja, to nic nie warty biznes.

Do przodu chłopki - roztropki. My idziemy z postępem. Po trupach polskiej inteligencji. Kto się za bardzo mądrzy jest po prostu głupi. A jak jest głupi i nie zasiada w naszym towarzystwie, czy to w sejmie czy w knajpie – to won z podwórka!

Może Ci się Spodobać

0 komentarze